Zamordowany Góralski Kapłan 

W nocy z 10/11 grudnia 2001 roku w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Jelczu - Laskowicach w diecezji wrocławskiej napadnięto, zamordowano i okradziono ks. kanonika Józefa Jamroza na plebanii, którą następnie podpalono przez wzniecenie ognia w kancelarii parafialnej.

W mediach poinformowano o zaczadzeniu księdza, a organy ścigania przez dwadzieścia dni nie podjęły żadnego kroku w celu znalezienia sprawców, mimo iż siostra księdza Władysława Anna Jamróz już w dniu tragedii zgłaszała telefonicznie w Prokuraturze Rejonowej w Oławie i w Komendzie Policji w Jelczu - Laskowicach o celowym podpaleniu w związku z oszustwami podatkowymi jakie były udziałem świeckich współpracowników Księdza i miały miejsce na tej plebanii jeszcze za czasów poprzedniego księdza proboszcza. W tej sprawie na wniosek Urzędu Skarbowego prowadzone było dochodzenie. Siostra poinformowała również o pogróżkach, jakie otrzymywał jej Brat, że nie dożyje końca roku w związku z odsunięciem współpracowników świeckich od kradzieży składek parafialnych i innych malwersacji.


Powołanie kapłańskie ks. Józefa ujawniło się już we wczesnym dzieciństwie. Gdy jako maleńkiego chłopczyka mama trzymała na rękach podczas wizyty duszpasterskiej w rodzinnym domu, on sam nie pytany o nic oznajmił księdzu Antoniemu Kowalskiemu: "Ja się będę uczył na księdza wysokiego". Wszyscy byli zaskoczeni, ponieważ nikt nigdy nie rozmawiał z nim jeszcze na taki temat.

Jako mały chłopiec był już ministrantem i błyskawicznie nauczył się ministrantury po łacinie. Jak opowiadał jego starszy kolega ministrant: "Ja mu tylko raz powiedziałem i on już umiał". Przez cały okres szkoły podstawowej bez względu na trudne warunki atmosferyczne o różnych porach roku codziennie szedł rano przed szkołą do kościoła i służył do Mszy Świętej.


31 maja 1975 roku przyjął Święcenia Kapłańskie. 

Był wikariuszem w parafiach w diecezji wrocławskiej w Łozinie, Kudowie Zdroju, Świdnicy Śląskiej, w parafiach we Wrocławiu: Wrocław - Brochów, Wrocław - Muchobór Mały, Wrocław - Kozanów, a od 1995 roku w Oławie w parafii Matki Bożej Pocieszenia oraz Oławie w parafii św. Piotra i Pawła.




Ks. Jamróz od lat słynął z pięknych starannie przygotowanych kazań, trafiających do serc i sumień wiernych. Wygłaszał je z wyjątkową dykcją, pięknym głosem porywającym serca słuchaczy do Boga. Jeszcze w okresie stanu wojennego odprawiał Msze Św. za Ojczyznę i wygłaszał homilie na wiecu "Solidarności" we Wrocławiu. Zawsze nawoływał do właściwych wyborów. Uczestnicy Mszy Świętych odprawianych przez niego i słuchacze jego kazań twierdzą, że ich dusze i serca wznosiły się na wyżyny niebios podczas udziału w nabożeństwach, którym przewodniczył. Pod wpływem jego kazań zdarzały się nawrócenia. Często powtarzał: "Choćbyście mieli usta spękane od modlitwy, a nie mieli miłości, nic to nie znaczy". Nawet wierni z okolicznych kościołów przychodzili, by posłuchać wspaniałych homilii księdza Jamroza.

Słynął także jako dobry spowiednik. Jedna z parafianek wyznała publicznie na pogrzebie, że "leczył raka duszy". Pomagał dzieciom z Domu Dziecka, dzielił się z potrzebującymi, każdemu pomógł, pochylił się nad każdym człowiekiem: nad staruszką, dzieckiem, dorosłym. Jak wyznali parafianie, chętnie służył radą, pomocą i wsparciem każdemu kto się do niego zwrócił.

Po objęciu parafii w Jelczu - Laskowicach w maju 2001 roku podjął wszelkie starania, aby zadbać o zaniedbaną i zadłużoną parafię. Starł się o podniesienie życia duchowego parafian, założył chór dziecięcy, pragnął się spotykać z młodymi na oazie, organizował misteria, przygotował piękny montaż poetycko - muzyczny, którym wraz z dziećmi oddał hołd Matce Bożej Wniebowziętej 15 sierpnia 2001 roku.

Zadbał o kościół, wymalował go, założył nowe nagłośnienie, ogrzewanie, kupił kostkę brukową koło kościoła. Wyremontował także plebanię wkładając w to swoje własne fundusze.
Był księdzem, który całym sercem starł się służyć Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie oraz był wiernym synem Maryi - Matki Kapłanów.

Jednak znaleźli się tacy, którzy zarzucali ks. Jamrozowi, że czyta "Niedzielę", że codziennie kupuje "Nasz Dziennik" i przezywali go dyrektorem Radia Maryja.


Konflikt z Radą Parafialną rozpoczął się, gdy ksiądz Józef zażądał od Rady rozliczenia się z pieniędzy zbieranych na tacę podczas Mszy Świętych, gdyż okazało się, że w parafii praktykowany jest dziwny zwyczaj zabierania składki z jednej niedzieli przez Radę dla siebie, a ksiądz chciał się rozliczyć przed parafianami z pieniędzy oddawanymi przecież dobrowolnie na potrzeby kościoła. Warto zaznaczyć, że Ksiądz Proboszcz w porozumieniu z Kurią Biskupią we Wrocławiu rozwiązał Radę Parafialną i ogłosił, że po Świętach Bożego Narodzenia powoła nową. Niedługo po rozwiązaniu rady szkolony pies policyjny, który nie przyjmował pożywienia od osób obcych, został otruty. Trzy tygodnie przed tragiczną śmiercią ksiądz zwierzył się swojej siostrze Władysławie Jamróz i opowiedział dokładnie o pełnionej przez niego funkcji proboszcza w parafii Jelcz - Laskowice. Skarżył się, że grupa parafian - członków Rady Parafialnej szantażuje go, a najbardziej agresywnym był przewodniczący tej Rady, który kilkakrotnie odgrażał się, że ksiądz nie dożyje końca roku. Przewodniczącego Rady tak rozwścieczyło polecenie księdza dotyczące rozliczenia się z pieniędzy z działalności. Doprowadziło to do poważnej kłótni, a następnie do gróźb. Ksiądz opowiadając siostrze o tym i wielu innych sytuacjach był przestraszony, zdenerwowany, drżały mu ręce zwłaszcza, że wyraźnie akcentował w swojej wypowiedzi, że nie dożyje końca roku. Nawet dosłownie mówił: "Ja już nie będę tutaj długo żył". Ksiądz Józef tak był przekonany o zemście nieuczciwych parafian, że prosił siostrę o zabranie koszul, książek i bielizny wraz z książkami homiletycznymi, które mu przywiozła, gdyż prawdopodobnie nie będą mu już potrzebne. Mówił nawet dosłownie: "oni mnie tu napadną i zabiją". Nie pozwolił siostrze zostać na noc u siebie obawiając się o jej życie.

Członkowie Rady podczas dziwnej choroby poprzedniego księdza proboszcza robili oszustwa finansowe np. gdy jedna butelka wina mszalnego kosztuje 15 zł. księgowano ją na sumę 200 zł., podawano również zawyżone ceny komunikantów. Ponadto toczyło się postępowanie prowadzone na wniosek Urzędu Skarbowego przez policję w Jelczu -Laskowicach w związku z malwersacjami finansowymi. 
Feralnej nocy 10/11 grudnia 2001 roku parafianie widzieli palące się na poddaszu ok. godz. 22.00 światło i dziwili się dlaczego tam się świeci, ponieważ ksiądz mieszkał na dole. Pożar dostrzegł około godz. 4.00 piekarz wracający nad ranem z pracy i fakt ten zgłosił policji, która powiadomiła straż pożarną. Strażacy pojawili się w kilka minut po zgłoszeniu, ale wtedy płonął już cały dach. Ogień widać też było na pierwszym piętrze.

Po wyważeniu drzwi znaleziono księdza Józefa pod zamkniętymi drzwiami sypialni. Niestety na wszelką pomoc było już za późno. Strażacy wynieśli ciało księdza na zewnątrz. Wartym podkreślenia jest fakt, że ksiądz Józef był kompletnie ubrany w czarny sweter i spodnie, które później dziwnym trafem zostały zamienione i zaginęły, ponieważ do zdjęć policyjnych ktoś rozebrał księdza do podkoszulka z krótkim rękawem i getrów, a lekarz pogotowia, który zjawił się na miejscu pożaru zeznał, że: "Ksiądz był kompletnie ubrany. Z tego co sobie przypominam, miał na sobie ciepły sweter z długimi rękawami zakrywającymi dłonie do połowy. Nie wiem czy miał jeszcze jakąś kamizelkę, ale wiem, że miał jeszcze coś na sobie, gdyż przypominam sobie podwójne rękawy. Nie pamiętam, aby ksiądz miał czerwony podkoszulek, ja przynajmniej go nie widziałam. Przy przeprowadzaniu masażu nie było potrzeby go rozbierać i my tego nie robiliśmy". Ponadto lekarz stwierdził, że w momencie, gdy przybył na miejsce zdarzenia, ksiądz był tak ubrany jakby w ogóle nie kładł się do snu. Nie sprawiał wrażenia człowieka, który został wyrwany ze snu. Zeznania strażaków co do ubioru księdza pokrywają się z zeznaniami lekarza. Ze zdjęć policyjnych można wywnioskować, że ksiądz Jamróz został pobity twardym narzędziem, o czym świadczą złamany i rozbity nos oraz wklęśnięcie na czole, a także krew na ustach i w nosie. Wyniesiony na zewnątrz budynku ok. godz. 4.00 leżał na worku foliowym, na ziemi, według przebywających tam parafian, do godziny 14.00. Ubrania, które miał na sobie ksiądz na zdjęciach policyjnych, nie pokrywają się z relacjami strażaków i lekarza pogotowia, którzy widzieli księdza inaczej ubranego w momencie wyniesienia go z plebanii. Do zdjęć policyjnych ktoś (?) księdza Józefa przebrał.

Z mieszkania księdza zginęło wiele cennych przedmiotów: złote pamiątki z prymicji, wartościowe przedmioty, pieniądze parafialne, pieniądze osobiste księdza, których część w niewyjaśniony sposób znalazł Przewodniczący Rady podczas nieformalnego "sprzątania" plebanii, którego dokonali bezprawnie członkowie Rady Parafialnej, którzy weszli do zaplombowanych przez policję pomieszczeń w celu ... ?
Przede wszystkim rodzi się pytanie, kto udostępnił klucze do zaplombowanych pomieszczeń, kiedy nie zezwolono na wejście nawet siostrze zamordowanego księdza, która przed pogrzebem chciała przejrzeć osobiste rzeczy brata. 


Podczas sprzątania zlikwidowano wszystkie przedmioty znajdujące się w sypialni księdza, a na których mogły znajdować się ślady zbrodni i które powinny być poddane szczegółowej ekspertyzie kryminalistycznej. W czasie tych tragicznych wydarzeń spłonęły niektóre księgi parafialne i dokumentacja.
W niedługim czasie po opisywanych wydarzeniach budynek plebanii, mimo że nadawał się do remontu i nie zostały jeszcze zakończone czynności dochodzeniowe, został zburzony do fundamentów. 

"Z siostrami zmarłego księdza skontaktował mnie doświadczony policjant (...) i jego zdaniem sprawa jest mocno podejrzana. - Bardzo nieprofesjonalne dochodzenie, jak można było zniszczyć tyle śladów i nie próbować znaleźć odpowiedzi na tyle kluczowych pytań? - dziwi się". (cyt. z H. Szewczyk, Tragedia na plebanii, Gazeta Krakowska, R. LIV, nr 185 (16540), piątek 9 sierpnia 2002 r., s. II)
Po zapoznaniu się z aktami sprawy, siostry, które widziały obrażenia brata, stwierdziły, że dochodzenie i śledztwo prowadzone jest nierzetelnie i nie zmierza w kierunku wyjaśnienia tragicznej śmierci księdza zgodnie z prawdą. Zauważyły, że przeprowadzona we Wrocławiu sekcja jest nierzetelna i w związku z tym wystąpiły do Prokuratury Rejonowej w Oławie z wnioskiem o powołanie nowego biegłego z zakresu medycyny sądowej z Krakowa, który właściwie oceniłby materiał poglądowy zawarty w aktach sprawy i ustosunkowałby się do protokołu sekcji oraz o wyrażenie zgody na ekshumację i ponowną sekcję, która byłaby przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Wniosek ten został oddalony bez uzasadnienia przysługującego pokrzywdzonym siostrom. 
W związku z zauważonymi nieprawidłowościami związanymi z prowadzonym dochodzeniem, które nie uwzględnia ani zabójstwa, ani napadu, ani też kradzieży i podpalenia, z góry przyjmując, że śmierć nastąpiła w wyniku zaczadzenia na skutek samoistnego pożaru, siostry napisały do Prokuratury Rejonowej w Oławie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w wyniku którego dokonano bestialskiego zabójstwa ich brata. Równocześnie wystąpiły z ponownym wnioskiem o powołanie nowego biegłego z zakresu medycyny sądowej z Krakowa oraz o ekshumację i ponowną sekcję w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie (pismo z dn. 10.08.2002 r.)

Nazywam się Władysława Anna Jamróz, jestem magistrem Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej UJ w Krakowie, absolwentką Międzywydziałowego Podyplomowego Studium Dziennikarskiego PAT w Krakowie, a także Studium Pedagogicznego w Nowym Sączu oraz Podyplomowych Studiów Polonistycznych UJ w Krakowie. Jestem dyplomowaną nauczycielką, poetką i publicystką, autorką kilku książek, laureatką kilkunastu ogólnopolskich konkursów literackich i poetyckich.
Nade wszystko jestem siostrą zacnego, wyjątkowego kapłana - męczennika, syna ziemi góralskiej związanej z tradycją orkanowską. Pochodzimy z Mszany Dolnej z rodziny związanej z kulturą oraz historią naszego narodu.
Nasz ojciec Jan Jamróz był kilkadziesiąt razy (33 razy) zakładnikiem podczas II wojny światowej, a jego brat - nasz wujek Józef Jamróz walczył w I Pułku Pancernym na różnych frontach świata. Brał udział m. in. W bitwie pod Falaise. Za ofiarna walkę został odznaczony Krzyżem Walecznych oraz wieloma innymi medalami. Posiada m. in. Medale: "Polska Dywizja Pancerna 1942 - 1992", "Szkocja - Francja - Belgia - Holandia - Niemcy", " Falaise - Chambois - Breda - Wilhelmshaven" i wiele innych, a wśród nich "Na Polu Chwały - 1920 r. ".
Drugi wujek - Stanisław Ciężadlik był znanym artystą, malarzem, rzeźbiarzem, muzykantem, gawędziarzem, aktorem i twórcą wielu teatrów ludowych oraz współtwórcą Teatru "Rabcio" w Rabce Zdroju, był laureatem Państwowej Nagrody im. Oskara Kolberga. Jego rzeźby i obrazy znajdujące się w wielu kościołach w różnych częściach kraju przyczyniają się do rozwoju kultu religijnego i polskiej tradycji.
Kuzynka taty Lilian Seymour - Tułasiewicz jest znaną pisarką w kraju i za granicą.
Nasza rodzina głęboko sięga swymi korzeniami w szlachetne tradycje naszej Ojczyzny.

Mord na kapłanie

Chciałeś zbudować szopkę betlejemską
żłóbek dla Zbawiciela
i dusze ludzi wybielić
na przyjście Bożej Dzieciny

Ofiarnie służyłeś Bogu
chociaż odgrażał Ci Judasz
łakomy sakiewki niedzielnej
żądny sprzedajnych srebrników

I ze zdrajcami uderzył
dotkliwie bijąc po głowie
boleśnie bijąc po twarzy
udusił i jeszcze podpalił

Twoja krew na nich
na ich pokolenia
proch z sandałów strzepnąć
z tej przeklętej ziemi
Twa śmierć niewinna
boleść nie nazwana
Wielki Piątek
zamiast Bożego Narodzenia

Zginął kapłan 
kolejny Męczennik

Władysława Anna Jamróz
Pamięci mojego Brata - 
Księdza Kanonika
mgr Józefa Jamroza - 
zamordowanego w nocy
z 10/11 grudnia 2001 r.
w Jelczu-Laskowicach na plebanii,
którą następnie podpalono.

 

 

Kapłan - Męczennik Ks.Józef Jamróz

Bulwersująca sprawa bestialskiego morderstwa popełnionego z premedytacją na niewinnym i bezbronnym kapłanie oraz sprawa zbezczeszczenia jego zwłok a także okradzenia i podpalenia plebanii w parafii św.Stanisława Biskupa i Męczennika w Jelczu - Laskowicach w diecezji wrocławskiej została umorzona przez Prokuraturę Rejonową w Oławie i przez Prokuraturę Rejonową w Strzelinie. Decyzje obu Prokuratur zyskały aprobatę Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Chociaż decyzje te były niewłaściwe i popełniono rażące i kardynalne błędy w postępowaniach przygotowawczych, to zostały zaaprobowane także przez Sąd Rejonowy w Oławie.

Po rozprawie sędzia powiedział do jednego z dziennikarzy, którego nie wpuszczono na salę rozpraw: „Teraz siostra księdza Jamroza to już tylko do Pana Boga może się udać.”
Wcześniej policjanci z Jelcza-Laskowic mówili do sióstr zamordowanego kapłana: "To jest tak zrobione, że tu nigdy nie wyjdzie. Dowiecie się dopiero na drugim świecie."

Pełnomocnik pokrzywdzonych sióstr zamordowanego kapłana – adwokat Jan Seweryn, który zajmował się sprawą, powiedział:

„Prowadzący dochodzenie powinni zostać dyscyplinarnie zwolnieni z pracy. Zaprzepaścili i zniszczyli wszystkie dowody zbrodni. Pierwszym bardzo poważnym uchybieniem jest brak prokuratora zaraz po przybyciu innych służb. W praktyce taka okoliczność (płonąca plebania, nieżyjący człowiek) jest typową przesłanką dla działania prokuratora. Późniejsze tłumaczenie pani prokurator, która swoje przybycie po kilku godzinach usprawiedliwia godziną rozpoczęcia pracy, jest niedopuszczalne. Istnieją w całym kraju, w tym również w okręgu wrocławskim, dyżury prokuratur, które powiadamia się o nagłych przypadkach wymagających interwencji prokuratora. Żadne zeznania nie podają, co od godz. 4.00 do godz. 9.30 działo się ze zwłokami ks. Józefa Jamroza. Jedno jest pewne, że ktoś księdza umył i przebrał do zdjęć policyjnych, co jest niesłychanym skandalem. Dowodem na to przebranie i umycie jest zeznanie lekarki z pogotowia oraz zeznania dwóch strażaków, którzy wynosili księdza z plebanii.

Kolejnym rażącym uchybieniem jest brak na miejscu zdarzenia lekarza medycyny sądowej. Jest to bardzo podejrzane i zapewne świadczy o następnym kroku w stronę zatuszowania tej zbrodni. Lekarka z pogotowia w karcie zgonu nie stwierdza dokładnie godziny zgonu, co i potem nie zostaje stwierdzone w sekcji zwłok i nie próbuje się tego ustalić w toku śledztwa. Nie wykonano całego szeregu nieodzownych ekspertyz, popełniono celowo kardynalne błędy, żeby zakryć ten haniebny mord!
Co oni zrobili !? Przecież to był ksiądz ! Jak mogli kilkanaście godzin trzymać go na worku foliowym w ogrodzie na śniegu i mrozie ! To też miało swój cel, aby w minusowej temperaturze zaprzepaściły się dowody zbrodni. Zbezcześcili jego zwłoki. To skandal, że nie poddano badaniom ubrań, które ksiądz miał na sobie w chwili wyniesienia go z plebanii, że nie zbadano zawartości, którą miał za paznokciami, że , pomimo tego iż policjanci po kilku minutach od zgłoszenia pożaru byli już na miejscu, dopuścili się przebrania i umycia księdza. To jest jednym z niezbitych dowodów popełnionej zbrodni. Gdyby ksiądz zmarł, a nie został zamordowany, nikt by go tam nie mył i nie przebierał, zwłaszcza że policja powinna zabezpieczyć ślady. Jak mogli dopuścić na teren przestępstwa osoby postronne! Jakim prawem policjanci z Jelcza – Laskowic wydali klucze od plebanii przewodniczącemu rozwiązanej przez ks. Jamroza rady parafialnej, choć sami na pewno uważali go za podejrzanego, o czym świadczy fakt, że przesłuchiwali go parokrotnie już na początku dochodzenia. Przewodniczący ten po dwóch tygodniach od momentu „wręczenia” mu przez policję kluczy, wskazał policji „przyczynę” pożaru – wybitą (zapewne własnoręcznie) dziurę od przewodu kominowego (w grubych murach plebanii).
Dziury tej zaraz po pożarze nie było. Nie widział jej ani biegły z zakresu pożarnictwa, ani policjanci, ani prokurator, ani strażacy, którzy wynieśli wszystkie meble z kancelarii, w której wzniecono ogień.

Chyba to dla pani jest jasne – mówił adwokat do siostry zamordowanego księdza – że ten przewodniczący rady, który bezprawnie dysponował kluczami do plebanii, wybił tę dziurę, reżyserując w ten sposób „przyczynę” pożaru.”

Adwokat Seweryn bardzo krytycznie ocenia nieprofesjonalne dochodzenie w tej bulwersującej sprawie:
„Podkreślić trzeba z całą mocą, iż najważniejsze czynności ujawnienia i utrwalenia śladów zdarzenia, także czynności oględzin zwłok, wykonano powierzchownie, a protokół oględzin, w szczególności budynku objętego ogniem, jest niejasny i niezupełnie odpowiadający treści zamieszczonego w aktach szkicu.
Zaniechano oględzin piwnicy, w której zlokalizowany był kocioł grzewczy, zaniechano oględzin poddasza. W konsekwencji wbrew standardom czynności kryminalistycznych, na miejscu zdarzenia, które winny być dokonane w ciągłości, aż do finału, odstąpiono je osobom postronnym.
Stąd kocioł poddany został oględzinom dopiero w dniu 5 marca 2002 roku a jakże istotny dla późniejszego rozstrzygnięcia „otwór wypalony” wskazany – sic! – przez przewodniczącego rady – poddany został oględzinom dopiero w dniu 4 stycznia 2002 roku. To tenże przewodniczący, na własną rękę, dokonał oględzin pomieszczeń poddasza spalonej plebanii, by w cztery dni po pożarze znaleźć tam w dużej ilości pieniądze i książeczki bankowe własności ks. Jamroza, a dopiero w dniu 5 lutego 2002 roku zeznać o tym przed policją.
W protokole oględzin zwłok nie ujawniono, przez dokonującą czynności prokurator, obrażeń zewnętrznych, które znaleziono dopiero w toku oględzin w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Z jakiego powodu nie zabezpieczono do badań odzieży zamordowanego księdza dla ewentualnego ujawnienia śladów biologicznych, chemicznych, trudno dociec.

Te uwagi poczynione przeze mnie nakazują bardzo krytycznie oceniać wnioski płynące z tak dokonanych czynności.
Nie zabezpieczono do specjalistycznych badań fragmentów muru, tynku, sadzy z rejonu, w którym miało dojść do ulatniania tlenku węgla.
Ustalenia czyniono na podstawie zeznań kościelnego.
Duże zastrzeżenia budzi także protokół sekcji oraz opinia sądowo – lekarska, które zostały sporządzone przez dr med. Jerzego K. z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Opinie medyczno – sądowe, wskazujące na przyczynę zgonu a także mechanizm powstania obrażeń twarzy zmarłego, nie są w takim stopniu jasne, aby nie nasuwały konieczności ich pogłębienia. Zachodzi potrzeba przesłuchania biegłych – w obecności pokrzywdzonej i jej pełnomocnika – by umożliwić zadanie pytań szczegółowych, dla wyjaśnienia przesłanek wydanych orzeczeń. Charakterystyczne jest stwierdzenie biegłego dr med. Jerzego K. , iż: „Nie da się jednoznacznie ustalić w jakich okolicznościach mogły powstać (obrażenia twarzy), jednak na pewno nie są charakterystyczne dla powstających przy zadawaniu celowych uderzeń takimi narzędziami jak pręt czy młotek.”

Wniosek wzajemnie sprzeczny, niekategoryczny, a przy tym narzędzie tępe, tępokrawędziaste, to niekoniecznie młotek czy pręt. Protokół sekcji jest sprzeczny sam w sobie. Gdy się go czyta, to nawet dla laika byłoby jasne, że ksiądz został zamordowany. Dowodem na to jest stwierdzony w protokole sekcji brak sadzy w workach spojówkowych księdza, podczas gdy lekarka z pogotowia ratunkowego stwierdziła, że nie widziała na twarzy obrażeń z powodu silnego zabrudzenia sadzą. To jasne, że ksiądz w chwili wybuchu pożaru już nie żył, wcześniej go zabito, zanim podpalono budynek plebnii.
Niewątpliwym jest, iż pomiędzy księdzem a radą parafialną zaistniał konflikt, który doprowadził do jej rozwiązania. Oczywistym jest, że nie grozi się człowiekowi w obecności postronnych świadków. Także i rozliczenia finansowe stanowiły zarzewie konfliktu.
Brak śladów na zamkach chroniących wejścia do wnętrza domu, nie dowodzi braku obecności w domu Księdza, w krytycznym czasie osób postronnych, tym bardziej że do badania nie dostarczono wszystkich kluczy, które mogły być w posiadaniu zbrodniarzy.
Okoliczności śmierci ks. Józefa Jamroza nasuwają mnóstwo pytań, na które przeprowadzone nieprofesjonalnie śledztwo nie udzieliło odpowiedzi.”
Adwokat dwukrotnie zwracał się do Prokuratora Generalnego z wnioskiem o zbadanie w trybie nadzoru zasadności postanowień prokuratury w związku z umorzeniem sprawy związanej z morderstwem popełnionym na ks. Józefie Jamrozie.
 

W piśmie z dnia 28 czerwca 2003 roku pisał m.in.:
„Jako pełnomocnik pokrzywdzonej Władysławy Jamróz zwracam się z uprzejmym wnioskiem o zbadanie zasadności podjętych decyzji merytorycznych poprzez Prokuratora Rejonowego w Oławie, i utrzymujących je w mocy decyzji Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, (...) w sprawie śmierci księdza Józefa Jamroza i czynów z nią związanych.
Nadto analogiczny wniosek formułuję w odniesieniu do postępowania w sprawie znieważenia zwłok księdza Józefa Jamroza umorzonego przez Prokuraturę Rejonową w Strzelinie (...) i aprobującej decyzji Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu (...).
Obie decyzje merytoryczne, zostały zaaprobowane przez Sąd Rejonowy w Oławie.
Nie oznacza to jednak konieczności i celowości podzielenia oceny trafności tych decyzji. Błędy postępowań przygotowawczych w tych przypadkach wymagają analizy i krytycznej oceny.
Wskazując na treść swych zażaleń na decyzje merytoryczne podjęte w niniejszych postępowaniach, a także wskazując na merytoryczną zasadność wielu odwoławczych pism procesowych pokrzywdzonej Władysławy Jamróz, wnoszę o dokonanie analizy akt wskazanych postępowań i podjęcie stosownych decyzji reformujących zaskarżone postępowania.
Wnoszę o zbadanie kompletu akt., obejmujących całość pisemnych depozycji pokrzywdzonej Władysławy Jamróz”.

"Sprawą pożaru na plebanii była bardzo głośna - zaznacza Jerzy Kamiński, redaktor naczelny "Wiadomości Oławskich".
"- W Jelczu huczało od plotek i różnych domysłów. Szczególnie dlatego, że poprzedni ksiądz, też tu długo nie zagrzał miejsca. Wersje były różne. To, że był konflikt pomiędzy ks.Jamrozem i Radą Parafialną - to prawda. To, że były jakieś malwersacje finansowe - to też prawda. Ale sprawa ucichła. Z tego co wiem, śledztwo będzie umorzone." ( cytat za:"Nasze Strony „Tygodnik, f 25 VIII 2002 rok,s.9.art. „Odnajdziemy morderców naszego, brata”, "RM")
Siostra Kapłana - Męczennika, Władysława Anna Jamróz nie pogodziła się z krzywdzącą decyzją prokuratury i sądu i napisała zażalenie do Rzecznika Praw Obywatelskich, który po zapoznaniu się z treścią nadesłanego pisma nakazał Prokuraturze Rejonowej w Oławie przesłanie akt sprawy dotyczących morderstwa dokonanego na ks.Józefie Jamrozie.
Materiał poglądowy akt zawiera zdjęcia policyjne, które są niezbitym dowodem bestialskiego mordu dokonanego na kapłanie oraz dowodem na bulwersujący czyn przebrania i umycia do zdjęć policyjnych brutalnie zamordowanego księdza.
 

 

Lekarz z Zakładu Medycyny Sądowej, innego województwa niż wrocławskie, na podstawie akt sprawy, protokołu sekcji oraz materiału poglądowego powiedział: „Ksiądz wcale nie musiał się zaczadzić przy takiej ilości hemoglobiny tlenkowo-węglowej, jaką podaje protokół sekcji, gdyby nie miał innych obrażeń. Bezpośrednią przyczyną zgonu były silne uderzenia przez morderców narzędziami zbrodni, w wyniku których złamany został nos i ksiądz dławił się i dusił krwią. Był także specjalnie duszony, o czym świadczy m.in.minimalna zawartość moczu w pęcherzu moczowym, zaledwie 5 ml. Na zdjęciach policyjnych widoczne są wyraźne ślady duszenia po obu stronach szyi oraz oddana duża ilość moczu, którą dostrzegamy na getrach. Przy innego rodzaju śmierci samowolne oddawanie moczu nie następuje, tylko podczas duszenia. Z kolei silnie przekrwione narządy wewnętrzne świadczą o tym, że oprawcy silnie go bili i kopali. Odnotowany obrzęk mózgu i obrzęk płuc oraz przekrwienie narządów wewnętrznych występuje również w przypadku, gdy ktoś został uduszony. Zdumiewa mnie fakt, że w protokole sekcji nie ustosunkowano się do stwierdzonej w żołądku "półpłynnej żółto-szarej treści o woni kwaśnej, bez cząstek pokarmowych, dających się zidentyfikować." Mogła to być trucizna, tym bardziej, że wcześniej, po rozwiązaniu rady parafialnej, otruto na plebanii psa. Ten protokół jest sprzeczny sam w sobie, gdyż mówi o obrażeniach twarzy, poświęcając na to dziesięć linijek, a w końcowej opinii stwierdza, że obrażeń brak.
Poważnym błędem jest brak ustalenia godziny zgonu. Nie wyciągnięto właściwych wniosków z faktu, że pomimo osmolonej twarzy księdza, w workach spojówkowych jego oczu nie stwierdzono nawet siadu sadzy, co dowodzi, że najpierw pozbawiono życia kapłana, a potem podpalono budynek plebanii. Protokół sekcji jest niejasny i zawiera sprzeczne wnioski."

W czerwcu 2002 r. pewna mieszkanka Jelcza-Laskowic odwiedziła siostry Księdza Jamroza w Mszanie Dolnej. Siostra Barbara zapytała ją: "Czy ci niektórzy z rady parafialnej nie mogli jechać do biskupa, że nie chcą takiego księdza, czy musieli go zabijać?! Ona odpowiedziała: "Proszę pani, oni musieli go zabić, bo ludzie byli za nim i nie puściliby go, a oni go nie chcieli."
Niektórzy parafianie zgłaszają się do redakcji "Gazety Powiatowej -- Wiadomości Oławskie" i próbują wpłynąć na media, aby solidniej zajęły się sprawą zbrodni popełnionej na niewinnym kapłanie, aby nagłośniły ten bestialski mord dokonany z premedytacją. Jednym z dowodów na zajęcie właściwego stanowiska parafian wobec mordu popełnionego na ich proboszczu jest pismo, które osobiście przynieśli do redakcji "Gazety Powiatowej - "Wiadomości Oławskie" z prośbą o wydrukowanie go. Publikujemy to pismo:

Przedstawione pismo mieszkańców Jelcza-Laskowic z parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika oraz zacytowane wyżej wypowiedzi zostały zamieszczone w książce pt. "Kapłan-Męczennik Ks. Józef Jamróz", którą napisała Władysława Anna Jamróz.

Książka opisuje historię życia zamordowanego ks. kan. Józefa Jamroza i tragiczne wydarzenia dotyczące tego morderstwa. Ukazuje kulisy zbrodni oraz reakcję ludzi na ten straszliwy bestialski mord.
Książkę "Kapłan-Męczennik Ks.Józef Jamróz" można zamówić
w Wydawnictwie Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy, ul.Stradomska 4, 31-058 Kraków, www.witkm.pl  , email: Wydawnictwo@witkm.pl 

 

W tym samym wydawnictwie można zamówić tomik poetycki "Niebiańskie pejzaże", który Władysława Anna Jamróz poświeciła pamięci swojego brata kapłana ks. Józefa Jamroza, który poniósł śmierć męczeńską - został zamordowany w nocy z 10 na 11 grudnia 2001r. w Jelczu-Laskowicach, na plebanii, którą kradziono i podpalono, a następnie zbezczeszczono zwłoki zamordowanego kapłana.

Informacje i listy w sprawie morderstwa popełnionego na Księdzu kan. Józefie Jamrozie oraz wspomnienia i świadectwa dotyczące spotkań z Księdzem Jamrozem można przesłać na adres internetowy Władysławy Anny Jamróz - siostry zamordowanego Kapłana: kamilianna@op.pl